środa, 12 października 2016

KLUB JEŹDZIECKI

Miało być na bieżąco, wybaczcie. Niedawno miałam szansę startować w pierwszych zawodach jeździeckich, w siodle westren. Nie było to nic podobnego do zawodów skokowych lub ujeżdżeniowych w Polsce. Zacznijmy od tego że to szkolny klub jeździecki, (tego rocznie) składający się z czterech dziewczyn (w tym my dwie z zagranicy). Od początku pobytu w Michigan regularnie uczestniczyłyśmy w treningach, aż do pierwszego weekendu w Ludingtonie, jakiś miesiąc temu. Tyle emocji, bardzo nie mogłam się doczekać, mimo że nie było dużo czasu żeby się przygotować, to czułam, że będzie to niezapomniana przygoda. Nadszedł wyczekiwany weekend, trailer gotowy, wszystko spakowane, czas pokazać na co nas stać. Ludington County Fair Grounds to miasteczko western, godzinę drogi od domu. Pierwszy "equestrian meet" ("spotkanie jeździeckie") szkół z okolic trwało dwa dni. W sobotę rano, w stajni byłyśmy już o 7:30, mimo że startowałyśmy dopiero po południu.
Pomoc innym dziewczętom w przygotowaniu koni i ubrań była naszym zajęciem na większość dnia. W końcu przyszedł czas na mnie, widownia gotowi żeby kibicować, stres przed pierwszym startem nie do opisania, ale dałam radę. Tego dnia miałyśmy po osiem przejazdów (każdy wyścig podwójnie). Zaczynając od flag race i kończąc na two men relay, za wszystko dostałam punkty. Jeanne miała trochę kłopotów z JJ-em, ale mimo przeciwności poszło jej nieźle. Nasze wyścigi trwały około czterech godzin, nawet obiad jadłam na koniu. Nie, nie mogłam wytrzymać do końca byłam zbyt głodna. Wszyscy byli ogromnie pomocni, nie spodziewałam się tego. Na koniec dnia marzyłam tylko o pójściu spać. Niedziela minęła o wiele szybciej jako że, około południa byłyśmy już w drodze do domu.  Nigdy bym nie pomyślała że coś takiego może sprawić tyle frajdy, super się bawiłam i byłam dumna z naszych wyników. Jedyną wadą był fakt, że nie odpoczęłam w ten weekend ani trochę, i cały tydzień byłam zmęczona, a w kolejną sobotę następne zawody, czy ostatnie? Zależało to od naszego wyniku.
Na początku nowego tygodnia, JJ postanowił się zranić, wszystko tylko żeby nie zawody. Takim właśnie sposobem Jeanne musiała dosiąść naszego starego kompana Rockiego. Żeby nie było to nie ten sam koń, zrobił ogromny postęp.
Tak jak już wcześniej wspomniałam, kolejny weekend, kolejne zawody. Tym razem tylko jeden dzień, nie powiem, że mnie to nie cieszyło iż byłam naprawdę zmęczona. Jak się później okazało, w ostatni dzień naszych zmagań, miałyśmy tylko cztery starty, punkty zdobyłam w trzech. Spring Lake High School Equestraian Team - 3 miejsce, aby awansować do regionu musielibśmy być drudzy. Stety, niestety, przynajmniej możemy iść na homecoming o czym będzie następny post!
A co najgorsze w tym, że to już koniec? Musiałam zostawić "mojego" konia. Mogło by się nie wydawać, ale przez ten miesiąc bardzo się związaliśmy. Było mi bardzo smutno, że musiałam pożegnać się z Indy.

filmik z zawodów: https://www.youtube.com/watch?v=nQKff0Ms9wQ